Szwajcaria – wersja polska

20140725_110306          20140725_115752      20140723_175928

Szwajcaria wydaje się rajem. Góry, widoki, niebieskie niebo,
przezroczystość rzek robi wrażenia. Niemniej jednak, panuje pewien
spokój i perfekcyjność, które w pewnym momencie mogą zacząć nudzić.
Jesteśmy w Martigny i jedziemy do Sierr. Wszędzie rosną abrikosy i
widzę, że jest to sezonowy owoc, ale cena za kilo zaczyna się od 7
franków. Przyjeżdżamy do Sierr około 18 i nie mamy zielonego pojęcia
gdzie będziemy nocować. Sierr to małe miasteczko wśród gór, prawie nie
ma ludzi na ulicach, i po cenie kawy, która kosztuje 5 Fr, około 4,5
eur, dochodzimy do wniosku, że jest tu drogo. Na dodatek pogoda nie
pomaga, także kemping odpada. Wszystko wskazuje na to, ze trzeba
będzie nocować u kogoś w domu. Na chodniku widzimy nasza ofiarę –
wysoki facet, szczupły, zamyślony. Idzie spokojnie i zatrzymuje się,
kiedy słyszy nasze pytanie po francusku, raczej na złamanym
francuskim.

Przepraszam, Ci mówisz po angielsku?

Nie, nie bardzo.

Z wielkim wysiłkiem udaje nam się wytłumaczyć mu, że podróżujemy i czy
możemy nocować u niego w domu. Jego reakcja jest zaskakująca.

Tak, oczywiście! Tylko muszę powiedzieć mojej byłej dziewczynie,
ponieważ razem mieszkamy.

Okazuje się, ze we Francji jest pewien program gdzie konkursanci bez
żadnych pieniędzy, bez ubrania, bez żadnych dóbr, mają dostać
jedzenie, odzież i wszystko, co jest im potrzebne do przetrwania. Do
tego mają pytać ludzi na ulicach i wszędzie gdzie mogą, aby im pomogli.
Wydaje mi się, że wygrywa ten, kto najwięcej dóbr ma na końcu i
najlepiej potrafi się zorganizować. Dzięki Bogu ze my nie podróżujemy
na golasa, ale poza tym spełniamy wszystkie warunki, aby uczestniczyć w
konkursie. Fabrice, który ogląda ten program, zawsze zadawał sobie
pytanie, co by on zrobił, gdyby jakieś nieznajomy zatrzymał go na
ulicy
i zapytał, czy może nocować u niego w domu. No i tutaj jesteśmy my, aby
dać mu ta możliwość się sprawdzić. Bez prawie wahania odpowiada nam
ze tak, ale przed tym, jak iść do domu musi kupić papierosy.

Żyje z Sabrina, jego była dziewczyna, ale mają dobre relacje i się
lubia. Żyją razem, bo tak wychodzi taniej mogą pozwolić sobie na
bardziej wygodne życie. F nie pracuje, ma depresje, i jeszcze nie wie
coby chciał robić w życiu. Jeżeli zapytasz go co lubi robić, odpowiada
ze nic. Sabrina jest Francuzka i pracuje jako kelnerka, na dodatek
wspaniale gotuje. Kończymy nasz dzień przy grillu w ogrodzie. Na deser
mamy tort cytrynowo czekoladowy. Po paru dniach jedzenia
sardynek, chipsów i tony chleba, to smakuje bosko!

20140723_203444

Kolejne dni spędzamy w górach. Czeka na nas namiot, trochę deszczu i
znowu sardynki, ale to jest część przygody.

Bern

20140727_152113      20140727_152119

Bern jest miastem niedźwiedzi. W centrum miasta znajduje się park gdzie żyją te niesamowite zwierzęta. Na dodatek, jako ciekawostka, Albert Einstein mieszkał w Bern od 1903 do 1905 i tutaj rozwijał swoja teorię względności.

20140727_140509     20140727_140206    20140727_151427

Ludzie w Bern wyglądają bardzo elegancko i w ogóle nie ma bezdomnych
na ulicach. Być bezdomnym jest zabronione, nie ma miejsca nie biedę.
Większość kraju jest wiary protestanckiej i msze bardzo się różnią od
katolickich. Kobiety tak samo, jak mężczyźni mogą prowadzić msze. W
głównej, gotyckiej katedrze miasta młoda dziewczyna prowadzi msze. Ma
około 25 lat i naprawdę wygląda jak anioł: ma niebieskie wielkie oczy,
kręcony, jasne długie włosy zaplecione w warkocz, i duży, biały
uśmiech, który rozjaśnia jej twarz. Pod koniec podaje rękę i zegna
każdego wiernego swoim wielkim i ciepłym uśmiechem.

Ceny są kosmiczne, na przykład jeden mango kosztuje 5 euro. Niemniej
jednak, baseny są bezpłatne i można też się kąpać w orzeźwiającej i
czystej rzece.

Następny przystanek będzie Zürich i na dodatek już mamy dom gdzie
możemy zostać dzięki znajomym Anny i Feliksa.

Zürich

20140729_152033     20140728_181632    20140728_142835

Zürich jest bardziej żywym miastem od Bern. Jest bardzo dużo ciekawych
rzeczy do odwiedzania, ale dlatego ze ceny są kosmiczne, trzeba jakoś
sobie inaczej radzić, na przykład, zapytać, czy można odwiedzić muzeum
kostenloss, czyli za darmo. Jak się nie zapytasz, to się nie dowiesz.
I tak nam się udało dowiedzieć muzeum historii Szwajcarii:)

Niech żyje barter! Jedna możliwość odwiedzania miejsc, wystaw, muzea,
etc to zaoferować cos zamiast odwiedzania za darmo. Można zapytać, czy
możesz jakoś pomoc, popracować parę godzin, umyć ubikacje, cokolwiek.
Ludzie się zazwyczaj śmieją i czasami pozwalają odwiedzić wystawę.
Wtedy satysfakcja jest wielka.

St. Gallen

 

20140730_154154          20140730_170545

Spać w hotelach jest fajnie, ale dużo lepiej jest spać u ludzi w domu.
Nagle znajdujesz się w prywatnym pomieszczeniu, gdzie jest prawdziwe
życie. Buty przy drzwiach, naczynia, meble, zapach domu, te wszystkie
szczegóły przedstawiają, jak naprawdę się żyje w tym kraju. W
miasteczku St. Gallen, przywitała nas u siebie w domu Pani Werena i
ugotowała nam placki ziemniaczane z prawdziwa szwajcarska kiełbasę.
Pani Werena jest przekichana, jest emerytka i traktuje nas ka
prawdziwa babcia-kupiła nam na drogę różne typowe pieczywa. Następnego
dnia zegnamy się z nią i z Szwajcaria. Przed nami droga do Niemiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *